Kiedy słyszysz, że szczepionka została zatwierdzona przez odpowiednie państwowe instytucje nadzoru sanitarnego (Główny Inspektorat Sanitarny), być może wywołuje twoje zdziwienie fakt, że zbadana szczepionka może powodować jakiekolwiek problemy. Jak to możliwe? Na początek zajmijmy się tym, co powinno znajdować się w szczepionce i się w niej znajduje. sanitarnego

Okazuje się, że każdy organizm może w różny sposób zareagować na te same składniki. Podobnie jest z pokarmem: jeden zje bez żadnych problemów wiele jajek, a inny po jednym może dostać wstrząsu anafilaktycznego, bo akurat jes na nie uczulony. Szczepionki, biorąc pod uwagę cały kalendarz szczepień, zawierają ogromną liczbę różnych substancji – od konserwantów, antybiotyków, fosforanu aluminium, po różnego pochodzenia antygeny z pożywek i linii komórkowych, z których były przygotowywane. Jest sprawą zupełnie nieprzewidywalną, jak małe dziecko na nie zareaguje. Pamiętajmy, że wchodzi tu w grę jeszcze inny mechanizm: załóżmy że dany osobnik był już szczepiony, a do produkcji szczepionki użyty był antybiotyk neomycyna. W wypadku zapamiętania przez organizm dziecka przy okazji wstrzyknięcia pierwszego szczepienia, że jest to substancja, z którą organizm powinien walczyć (a to mogą spowodować tzw. wzmacniacze reakcji immunologicznej, jak fosforan aluminium), przy okazji, kiedy neomycyna kolejny raz dostanie się do organizmu, nawet w niewielkiej ilości, może to doprowadzić do wstrząsu anafilaktycznego. Podobnie wygląda sytacja z każdą pojedyncza substancją, która używana jest przy produkcji szczepionek.

Wiele relacji obwinia szczepionki o spowodowanie potężnej alergii na orzeszki ziemne (w pewnych latach olejek z orzeszków ziemnych używany był do produkcji szczepionek). Podobnie ma się sprawa z olejem kokosowym (w szczepionkach zostawały ślady jego protein, co zapamietywał organizm). Były obserwacje alergii na białko jaja kurzego, tylko dlatego, że był składnikiem szczepionek.

Kolejną sprawą jest ewidentna szkodliwość dla organizmu substancji takich jak związek rtęci nazywany tiomersalem (thimerosalem), którego prawie połowę stanowi etylortęć. Jest sprawą bezdyskusyjną, że jest to bardzo toksyczna substancja, o której wiadomo, że potrafi działać niezwykle toksycznie na układ nerwowy.

Dochodzi sprawa samego serca szczepionki – patogenów wykorzystywanych do tego, żeby zmobilizować organizm do produkcji przeciwko nim przeciwciał. Oficjalnie są one znacznie mniej zjadliwe niż „dzika” wersja choroby. Jednak nawet proszczepionkowe źródła naukowe przyznają, że wcale nie zawsze musi tak być. Odnotowywano przypadki zachowania resztkowej zjadliwości przez patogeny (co obserwowano w tzw. hot lots, gorących seriach szczepionek, które wywoływały zwiększoną liczbę powikłań), rozprzestrzeniania się w populacji wirusów poszczepiennych (np. VDPV – Vaccine Derrived Polio Virus pochodzący ze szczepionki OPV przeciw polio, jak to miało miejsce ostatnio na Ukrainie). Teoretycznie możliwe jest również zjawisko ponowego uzjadliwienia atenuowanych szczepów. Wszystko to może być przyczyną powikłań poszczepiennych, szczególnie u osób z pierwotnymi lub wtórnymi niedoborami odporności.

Kolejnym problemem jest to, że nie ma jak technicznie zbadać każdej fiolki szczepionki. Jest to niewykonalne pod względem finansowym, czasowym i technicznym.

Zrodlo: http://prawdaoszczepionkach.pl/dlaczego-%E2%80%9Ezbadane%E2%80%9D-szczepionki-powoduja-nop-y,12,81.htm