Fragment książki Mariana Mazura  „Cybernetyka i charakter”

Rozdział 6. STEROWANIE 

Ile jest rodzajów problemów?

Sądzę, że niejednego czytelnika pytanie to przerazi. Skądże można wiedzieć, ile jest rodzajów problemów?  Z tyloma problemami ludzie się borykają, a nowych ciągle przybywa.

Metodą systemową można jednak stwierdzić, że jest tylko sześć rodzajów problemów i ani jednego więcej. A oto uzasadnienie:

Wobec dowolnego systemu możemy przyjąć jedną z dwóch postaw:

– albo pozostawić system w spokoju i tylko mu się przyglądać, aby się o nim jak najwięcej dowiedzieć, a wówczas będziemy mieć do rozwiązania problemy poznawcze;

– albo też przekształcić system w inny system, a wówczas będziemy mieć do rozwiązania problemy decyzyjne;

Inaczej mówiąc, możemy w system nie ingerować, albo ingerować, a ponieważ jest to podział logicznie zupełny, więc żadnych innych problemów poza dwiema wymienionymi ich grupami nie ma i być nie może.

 

Sześć rodzajów problemów

Zajmijmy się najpierw grupą problemów poznawczych.

1. Eksploracja

Aby się zabrać do poznawania systemu, musimy się najpierw upewnić, czy on istnieje, w przeciwnym bowiem razie trudzilibyśmy się niepotrzebnie i tracili czas. Jest to obawa najzupełniej uzasadniona, istnieje przecież wiele słów, które nic nie znaczą, gdyż zostały wymyślone bez stwierdzenia jakiegokolwiek fragmentu rzeczywistości, dla którego miałyby służyć jako jego nazwa. Była o tym mowa w związku z „pseudosystemami” w rozdziale 4.

Klasyczny jest już przykład owych średniowiecznych mnichów trapiących się problemem, ile aniołów może się zmieścić na końcu szpilki, bez upewnienia się, czy system „anioł” w ogóle istnieje.

Coś podobnego przydarzyło się nawet naukowcom, i to z dyscypliny tak ścisłej jak fizyka, gdy postawili sobie problem zbadania właściwości eteru kosmicznego, a po latach zbędnych trudów obwieścili, że żaden „eter kosmiczny” nie istnieje. Na manowce zaprowadziło ich rozumowanie, że skoro promieniowanie rozprzestrzenia się bez przeszkód w próżni, to znaczy, że próżnia ma właściwości przepuszczania promieniowania, ale próżnia to tyle co nic, nic zaś nie może mieć jakichkolwiek właściwości, wobec czego musi to być jednak coś i nazwali to owym „eterem”.

A zatem pierwszym rodzajem problemów poznawczych jest eksploracja, tj. poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: „czy system istnieje? „. W języku potocznym jest to pytanie: „co jest? ” (wraz ze wszystkimi odmianami tego czasownika: co było?  co może być?  itp. )

Problemy takie ludzie rozwiązywali przez ciekawość („ale co tam jest? „) – szukając guza wędrowali, gdzie ich jeszcze nie było, włóczyli się po dżunglach, wypływali na dalekie morza, kopali w ziemi, rozglądali się po niebie, a w rezultacie odkrywali odległe lądy, nieznane gatunki zwierząt i roślin, różne minerały, wiele gwiazd itp.

Rozwiązywanie problemów eksploracyjnych to stwierdzanie faktów.

2. Klasyfikacja

Po stwierdzeniu, że system istnieje, przychodzi kolej na pytanie: „z jakich elementów system się składa? „albo prozaiczniej „co jest jakie? ”

Problemy takie są rozwiązywane, gdy za odkrywcami idą opisywacze – ci chcą wiedzieć, pod jakim względem co do czego jest podobne, a pod jakim się różni, oprócz tego zaś, co jest w środku, więc krajali, co tylko mogli, łamali, rozłupywali, rozkładali w drobny mak, a Demokryt nawet powiedział, że najdrobniejszym elementem jest „atom” i jego się już rozbić nie da, ale miał rację niedługo, zaledwie około dwóch tysięcy lat, do czasów Rutherforda. Podstawowe zajęcie w tej grupie problemów, to mierzenie wszystkiego, co się mierzyć daje, oraz systematyzacja, typologia, klasyfikacja.

Rozwiązywanie problemów klasyfikacyjnych to stwierdzanie właściwości.

3. Eksplikacja

Gdy wiadomo już, jakie są elementy systemu, pozostaje dowiedzieć się, jakie występują między nimi oddziaływania, czyli „co od czego jak zależy? „.

Są to problemy dla dociekliwych, którzy chcieliby nie tylko wiedzieć, ale i rozumieć, wyjaśnić, dlaczego jest tak, a nie inaczej, co się zmieni, gdy zmieni się co innego, znać przyczyny różnych skutków i skutki różnych przyczyn.

Problemy takie okazały się szczególnie trudne do rozwiązania. Można znać bardzo dokładnie składniki czegoś, a jednak nie wiedzieć, jaka jest zależność jednych od drugich, toteż wykrywanie praw przyrody idzie opornie. Barwę i temperaturę płomienia ludzie mieli sposobność poznać, kiedy pierwszy raz widzieli płonąc drzewo, w które uderzył piorun, ale z dowiedzeniem się, że jest między nimi zależność, trzeba było poczekać na Plancka. Ziemię ludzie mogli oglądać w każdej chwili, a słońce w każdy bezchmurny dzień, ale co się względem czego porusza powiedział im dopiero Kopernik, a o tym, dlaczego jabłka spadają na ziemię, a księżyc nie, dowiedzieli się od Newtona.

Rozwiązywanie problemów eksplikacyjnych to stwierdzanie związków.

I to w grupie problemów poznawczych już wszystko. Każdy problem poznawczy, jaki ktokolwiek zechciałby jeszcze wymyślić, będzie należał do którejś z trzech wymienionych grup. Nie może być inaczej, gdyż poznanie elementów i relacji jest poznaniem całego systemu.

 

Przejdźmy teraz do grupy problemów decyzyjnych.

4. Postulacja

Zanim zabierzemy się do przekształcania systemu w inny, musimy sobie najpierw powiedzieć, w jaki. Mamy tu więc do czynienia z rodzajem problemów decyzyjnych polegających na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: „jaki system ma powstać? ” lub prościej: „co osiągnąć? „. Ktoś musi to określać, żądać, postulować, a ponieważ osiąganie czegokolwiek jest podyktowane jakimiś potrzebami, więc powinien to zrobić sam potrzebujący, albo ktoś w jego imieniu.

Rozwiązywanie problemów postulacyjnych to wskazywanie celów.

5. Optymalizacja

Po wskazaniu, jaki system ma powstać, przychodzi kolej na pytanie: „jak doprowadzić do powstania systemu? „, czyli po prostu: „jak osiągnąć? ”

W problemach takich chodzi więc o wybranie skutecznego postępowania, czyli o wskazanie decyzji, której podjęcie zapewniłoby osiągnięcie celu.

W przypadkach gdy do dyspozycji jest wiele równorzędnych sposobów postępowania, podejmowanie decyzji jest zadaniem łatwym, wystarczy zastosować którykolwiek. Na przykład: mając do zapisania czyjś numer telefonu nikt się nawet nie zastanawia, czy zrobić to piórem, długopisem lub ołówkiem, bierze to, co jest pod ręką.

Sprawa staje się trudniejsza, gdy sposobów jest mało, ale może wystarczyć tylko jeden, jeżeli jest znany i dostępny, jak to jest, na przykład, ze sposobem stosowanym, gdy się chce mieć dzieci.

Natomiast ogromne trudności powstają, gdy nie widać żadnego sposobu postępowania. Gdy chodzi o cele doniosłe, nie szczędzi się kosztów i trudu, aby znaleźć choć jeden sposób, np. w poszukiwaniu leków na choroby uchodzące za nieuleczalne.  Gdy chodzi o cele bez większego znaczenia, nie wkłada się zbytniego wysiłku. Jeżeli znajdzie się jakiś sposób, to dobrze, a jeżeli nie, to nie będzie nieszczęścia. Na przykład nie znaleziono dotychczas sposobu przeciwdziałania łysieniu, ale ostatecznie Juliusz Cezar był łysy jak kolano i wcale mu to nie przeszkodziło zdobyć Kleopatrę. Szczęściem w nieszczęściu jest, gdy nie mogąc znaleźć żadnego sposobu znajdzie się przynajmniej dowód, że żaden sposób nie istnieje – tak było np. z udowodnieniem, że zbudowanie perpetuum mobile jest niemożliwe. Nie jest to sukces, dobrze bowiem byłoby mieć maszynę mogącą pracować bez pobierania energii, ale nie będzie się już tracić czasu i pieniędzy na próby jej wynalezienia.

Przeciwieństwem poprzednich są problemy, gdy sposobów nie brakuje, a kłopoty są z celami. Chodzi o problemy maksymalnego wykorzystania posiadanych możliwości. Na przykład, jaki wybrać zawód? w jakiej instytucji szukać zatrudnienia? w jakiej miejscowości się osiedlić?  na co przeznaczyć pieniądze? itp.

Jednak właściwa optymalizacja obejmuje wszystko to razem. Jest wskazany cel do osiągnięcia, trzeba określić wszystkie sposoby postępowania mogące do tego celu prowadzić, rozeznać skutki uboczne każdego z nich i na tej podstawie wskazać decyzję optymalną, tj. postępowanie prowadzące do celu z zapewnieniem najkorzystniejszych skutków ubocznych (stanowiących kryterium optymalizacji). Jako przykład można wymienić zbudowanie czegoś najmniejszym kosztem albo w najkrótszym czasie, albo przy najmniejszym zużyciu materiałów itp.

Rozwiązywanie problemów optymalizacyjnych to wskazywanie sposobów.

6. Realizacja

Gdy wiadomo już, jaki cel i w jaki sposób ma zostać osiągnięty, jedyne, co pozostaje, to osiągnąć ten cel, tj. zastosować prowadzący do niego sposób. Potrzebne są do tego jakieś środki, zasoby: energia, czyjaś praca, jakieś materiały, narzędzia. Trzeba te zasoby określić, odpowiadając na pytanie: „z czego osiągnąć? ”

Nie jest to pytanie o rodzaj środków – na to dała już odpowiedź optymalizacja – lecz o konkretne środki. Na przykład optymalizatorzy mogą sobie mówić, że na przewody elektryczne najlepiej nadaje się miedź, ale do realizacji cenna ta rada nie wystarcza; aby się do niej zastosować, tę miedź trzeba mieć. Nie wystarcza też powiedzieć, że do realizacji potrzebni są wykonawcy o określonych kwalifikacjach, trzeba ponadto, żeby tacy wykonawcy istnieli i zgadzali się podjąć trud realizacji.

O ile od postulatorów zależy, jakie cele będą wskazywane, a od optymalizatorów zależą sposoby ich osiągnięcia, to od realizatorów zależy, czy będą mogły być osiągnięte.

Od czasów niewolnictwa utrzymywał się nawyk myślenia, że wykonawcy o niczym nie decydują, lecz otrzymują decyzje do wykonania. Jest to błąd – nawet wykonawca pracy niewolniczej podejmował decyzje realizacji, dokonywał bowiem wyboru między realizacją a narażeniem się na represję. Wynik tego wyboru był z reguły tak oczywisty, że nikomu nie przychodziło na myśl, że jest to w ogóle jakiś wybór postępowania. W każdym razie nie przychodziło na myśl niewolnikom, a późniejszym wykonawcom starano się tak bardzo wpajać posłuszeństwo, że aż uczyniono z niego cnotę.

Rozwiązywaniem problemów realizacyjnych jest wykonywanie.

 

I to już wszelkie problemy decyzyjne, żadnych innych nikt nie wymyśli. Można to łatwo uzasadnić –

postulacja określa nowy system, jaki ma dopiero powstać,

optymalizacja określa mającą do niego prowadzić transformację,

realizacja zaś określa stary, istniejący dotychczas system, który na być poddany tej transformacji, aby powstał nowy.

 

Mamy więc tu do czynienia z nadsystemem, którego elementami są stary i nowy system, transformacja zaś jest zachodzącą między nimi relacją, nic więc już nie pozostaje do określenia.

Nie należy mieszać ingerencji ze zmiennością, tj. sądzić, że w problemach poznawczych systemy się nie zmieniają, skoro w nie się nie ingeruje, a w problemach decyzyjnych systemy się zmieniają, bo się w nie ingeruje. Bywają, i to często, problemy poznawcze, w których systemy się zmieniają i nic nie przeszkadza się im zmieniać nadal, oraz problemy decyzyjne, w których ingerencja jest potrzebna po to, żeby właśnie nie zmieniały się systemy, które by się bez tej ingerencji zmieniły. Tak jest np. w problemach regulacji. Można tu również wymienić systemy, które się nadal zmieniają, pomimo, że się w nie ingeruje po to, żeby się nie zmieniały. Tak jest np. w walce ze starością.

Na chwałę cybernetyki, a metody systemowej w szczególności, spróbujemy sobie wyobrazić, jak wyglądałaby systematyka rodzajów problemów sporządzona metodą obserwacyjną, empiryczną.

Trzeba byłoby szperać po wszystkich dyscyplinach, zarejestrować wszystkie występujące tam problemy i starać się jakoś pogrupować. Zajęłoby to lata, dziesiątki lat – metoda systemowa załatwia sprawę w godzinę.

Metoda empiryczna nie dawałaby żadnej pewności, czy się czegoś nie przeoczyło albo czy się coś nowego nie pojawi w przyszłości. Metoda systemowa, jako teoretyczna, gwarantuje zupełność zbioru możliwości, bez żadnej luki.

Problemy - klasyfikacja

Przy grupowaniu zaobserwowanych problemów nasuwałyby się rozmaite kryteria podziału, w tym wiele nieostrych, pewne problemy pasowałyby do kilku kryteriów naraz, inne do żadnego. W metodzie systemowej nie ma miejsca na takie wątpliwości, zapewnia ona systematykę rozłączną, problem należący do jednej grupy na pewno nie należy do żadnej innej.

Dla przejrzystości podaję wszystkie grupy problemów w zestawieniu na s. 105.

 

Dowolne zjawisko można uważać za transformację starego systemu w nowy system, albo – równie dobrze – za jeden system zmieniający się od jednego stany (stary podsystem) do drugiego stanu (nowy podsystem). Będziemy go tu określać jako „inny system” dla odróżnienia od sprzężonego z nim „systemu rozpatrywanego”, rozwiązującego problemy (poznawcze bądź decyzyjne) dotyczące owego „innego systemu”.

Oddziaływanie innego systemu na system rozpatrywany umożliwia obserwację (innego systemu przez system rozpatrywany).

Oddziaływanie systemu rozpatrywanego na inny system umożliwia modyfikację (innego systemu przez system rozpatrywany).

Na razie nie ma tu żadnych problemów, a tylko opis zachowania obu systemów.

Problemy pojawią się dopiero z wymaganiem:

– żeby dzięki obserwacji jednego stanu zbędna była obserwacja drugiego stanu (problemy poznawcze),

– żeby dzięki modyfikacji jednego stanu zbędna była modyfikacja drugiego stanu (problemy decyzyjne).

Dla przykładu, w ogrodzie można zaobserwować oderwanie się jabłka od gałęzi i można zaobserwować jabłko leżące na ziemi. Dzięki rozwiązaniu problemu poznawczego wystarczy zaobserwować oderwanie się jabłka, aby wiedzieć (bez patrzenia), że będzie ono leżeć na ziemi.

Podobnie można zmodyfikować jabłko tak, żeby przestało wisieć na gałęzi (strącić) i można zmodyfikować jabłko tak, żeby upadło na ziemię (rzucić). Dzięki rozwiązaniu problemu decyzyjnego wystarczy strącić jabłko, aby osiągnąć (bez rzucania) leżenie jabłka na ziemi.

Pomimo że problemy poznawcze i decyzyjne tak wyraźnie różnią się od siebie, są one od siebie nieodłączne. Aby coś poznać, trzeba w tym celu coś zrobić, a więc decydować. I na odwrót, aby coś osiągnąć, trzeba do tego coś wiedzieć, a więc poznać. Decydowanie pomaga poznawać, a poznawanie pomaga decydować.

Jak z tego widać, nauka, jako działalność polegająca na rozwiązywaniu problemów, jest jedna. Było potwornym w skutkach nieporozumieniem, że przez tysiące lat do nauki zaliczano wyłącznie problemy poznawcze, pozostawiając problemy decyzyjne w rękach ludzi, którzy nie mieli pojęcia o ich rozwiązywaniu, a nawet nie wiedzieli, że to są problemy. Jeszcze i dziś ogromna większość ludzi podejmujących decyzje nie orientuje się, że decyzja, jako rozwiązywanie problemu decyzyjnego, wymaga dowodu trafności.

O ile w problemach poznawczych chodzi o zmiany w innym systemie, do których prowadzi określone zachowanie systemu rozpatrywanego – to w problemach decyzyjnych chodzi o zachowanie systemu rozpatrywanego, jakie prowadzi do określonych zmian w innym systemie. W celu udogodnienia terminologii dotyczącej takiego zachowania systemu rozpatrywanego wprowadzimy następującą konwencję terminologiczną:

Sterowanie jest to zachowanie systemu prowadzące do określonych zmian w innym systemie.

A teraz pytanie, gdzie w podanym zestawieniu rodzajów problemów znajduje się problematyka sterowania?

Jest ona przede wszystkim w grupie 5 „optymalizacja”, ale niewiele jeszcze lat temu trzeba byłoby na takie pytanie odpowiedzieć, że nigdzie. To znaczy, stosując metodę systemową, gdyby już była znana, zawsze można byłoby pokazać optymalizację w systematyce rodzajów problemów, tylko nie można byłoby pokazać optymalizatorów, nie było takiej grupy specjalistów.

Sprawa ta ma głębokie dno. Rzecz w tym, że w epoce niewolnictwa (doprawdy, co za pouczająca epoka!) władcom nawet się nie śniło, że są trzy rodzaje problemów decyzyjnych, a całkiem na jawie uważali, że władza jest niepodzielna. I nic dziwnego, skoro realizatorami byli niewolnicy, ci zaś pracowali z przymusu, nie mieli nic do gadania, a pozostałe dwa rodzaje problemów decyzyjnych skupiały się w rękach władców, którzy by się nawet szczerze zdziwili, że są to dwa rodzaje. Zresztą wielu władców zdziwiłoby się i teraz – to jedna z tych spraw, którym drogę toruje dopiero nauka jutrzejsza.

Tak też pozostało, gdy po przymuszaniu niewolników nastąpiło przymuszanie wolnych wykonawców, a decydowanie nadal uważano za coś jednolitego. Zresztą jakżeby było odróżniać optymalizację od postulacji, skoro nikomu nie zależało na decyzjach optymalnych, bo chociaż większość podejmowanych decyzji urągała swoją błędnością temu, co dziś nazywamy optymalizacją, powodując niesamowite marnotrawstwo sił, to jednak władca marnował przecież siły nie swoje, lecz rzeszy wykonawców, więc jego to nie bolało. Do podejmowania decyzji nie trzeba było być mądrym, lecz uprawnionym, popełnianie błędów cudzym kosztem było przywilejem. Wcale nie należało do rzadkości, że władzę obejmował dwudziestoletni półgłówek tylko z tej racji, że przedtem na tronie zasiadał jego tatuś.

Zdarzali się co prawda władcy, którzy czując przez skórę, że z decydowaniem nie wszystko jest takie proste, jak się ich poprzednikom wydawało, stwarzali sobie surogat optymalizatorów przez powoływanie doradców. Nigdy jednak nie oznaczało to oddawania w ich ręce decyzji optymalizacyjnych, skądże znowu, mogli oni doradzać to i owo, ale co z tego jest dobre, a co nie, najlepiej wiedział sam władca, jako że władcy wszystko wiedzieli najlepiej: jak dowodzić wojskiem, jak budować miasta, jak wychowywać młodzież, jaka religia jest prawdziwa ( cuius regio, eius religio ) i jaka sztuka jest moralnie zdrowa. Trzeba też dodać, że nawet tak wynaturzona idea optymalizacji rozpływała się w nicości, gdy wpływowi niedoradcy spostrzegli, jak niewpływowi doradcy stają się wpływowymi, toteż aby uniemożliwić takie przepływanie wpływów, doprowadzali z reguły do zinstytucjonalizowania doradztwa. Oznaczało to, że członkiem rady przybocznej, rady starszych, senatu, czy jak one się tam jeszcze nazywały, można było zostać tylko z uprawnienia, a nie z rozumu, i w ten sposób błąd ciążący na postulatorach przenosił się na optymalizatorów.

Niemniej z czasem dokonywał się wyłom w łączeniu optymalizacji z postulacją, ściśle zaś: dwa wyłomy, obydwa nieodwracalne i obydwa spowodowane przez naukę.

Pierwszy z nich postępował powoli, niedostrzegalnie, przez wieki, i polegał na tym, że pewne specjalności stawały się coraz trudniejsze, a w końcu stały się tak trudne, że żaden władca nie tylko nie mógł do nich wtykać swoich trzech groszy, ale nawet nie rozumiałby, o czym mowa. Takimi dyscyplinami stały się przede wszystkim medycyna i technika.

Oczywiście, nawet nie będąc samemu lekarzem lub inżynierem, można w stosunku do tych dyscyplin uprawiać postulację, np. żądać zwalczania chorób zawodowych lub budowania automatów, ale optymalizacja w tych dyscyplinach już od dawna jest w rękach specjalistów. Nie można sobie wyobrazić premiera czy prezydenta dyktującego chirurgom, jak wykonywać operację nerek, albo inżynierom, jak konstruować regulatory elektroniczne.

Jednakże wyłom ten bynajmniej nie doprowadził do wyodrębnienia piątej grupy problemów. Nie istniała ona nadal, a to, co powinna była zawierać, było rozparcelowane między postulatorów i realizatorów. Linia podziału była dość wyraźna: władcy pogodzili się z oddaniem wykonawcom decyzji optymalizacyjnych najeżonych trudnościami fachowymi, wywołujących skutki wczesne i wyraźnie określone co do odpowiedzialności za te skutki. Sobie zatrzymywali decyzje optymalizacyjne łatwe, o skutkach odległych, praktycznie nieodpowiedzialne.

Na przykład, aby móc wykonać swoją pierwszą operację, chirurg musi już mieć za sobą lata niezwykle trudnych studiów, skutki operacji będą widoczne zaraz, a błąd przy niej popełniony ma wyraźnie określonego sprawcę. Natomiast zmiana programu nauczania, np. historii, to produkt nieobowiązujących wypowiedzi konferencyjnych, na których wygłaszanie możne sobie pozwolić ktokolwiek, skutki zmiany ujawnią się najwcześniej za dziesięć lat, gdy z kilkunastoletniego ucznia będzie początkujący zawodowiec, a gdy się ujawnią, to któż potrafi stwierdzić, że ich przyczyną była ta właśnie zmiana programu nauczania. Nic dziwnego, że o strukturze szkolnictwa z beztroską łatwością decydowali urzędnicy administracyjni od wszystkiego.

Rzecz paradoksalna, pozostawienie lekarzom i inżynierom decyzji optymalizacyjnych bynajmniej nie zostało potraktowane jako przekazanie im części władzy – zostało im to zaliczone do obowiązków pracowniczych jako podstawa do pociągania ich do odpowiedzialności za niepowodzenia.

W sumie nie zmieniło to uświęconego podziału na zwierzchników (postulatorów) i podwładnych (realizatorów), lecz tylko przyczyniło się do zmiany proporcji w rozdziale decyzji optymalizacyjnych na część przypadającą zwierzchnikom (jako przywilej) i część przypadającą poddanym (jako trud).

Drugi wielki wyłom nastąpił późno, ale – w skali dziejowej – miał przebieg błyskawiczny i naruszył tradycyjny podział: zwierzchnik – podwładny. Był to wyłom dokonany przez cybernetykę, czemu trudno się dziwić, przecież to nauka o sterowaniu, w której centrum znajduje się problematyka optymalizacji, przedtem bezdomna i sublokatorska. O ile do postulowanego celu dobierano doraźnie i po amatorsku sposób jego osiągnięcia, to cybernetyka wprowadzała teoretyczne zasady postępowania i okazała ich uniwersalność, co potwierdziło się w praktyce po wynalezieniu komputerów . Procedury optymalizacyjne wymagają znakomitego opanowania matematyki, statystyki, programowania, nie może być nawet mowy o przydzielaniu ich trochę postulatorom, a trochę realizatorom, bo ani jedni, ani drudzy nie zrozumieli by z nich ani słowa. Zresztą słów w nich niewiele, prawie wszystko to symbole logiczne i matematyczne.

Dopiero to właśnie doprowadziło do wyodrębnienia problematyki optymalizacyjnej oznaczonej numerem 5 w podanej powyżej systematyce problemów, i do wytworzenia się zawodowej grupy optymalizatorów, ekspertów wypracowujących decyzje optymalne, głównie w elektronicznych ośrodkach obliczeniowych, odpowiednio do zgłoszonej postulacji.

Taką zmianę w strukturze problematyki decyzyjnej nie tylko tolerowano, lecz nawet wyraźnie jej sprzyjano, przeznaczając coraz większe fundusze na instalowanie komputerów i rozwój ośrodków obliczeniowych, głównie do opracowywania decyzji gospodarczych.

Zaczęły się przy tym nawarstwiać rozmaite nieporozumienia. Tak na przykład wyobrażano sobie, że zamiast ludzi decyzje podejmować będą komputery, z ponieważ są to maszyny przetwarzające informacje w sposób pod wieloma względami doskonalszy (znaczna pojemność komputerów, duża niezawodność operacji, a przede wszystkim imponująca ich szybkość), niż to może robić mózg ludzki, więc i decyzje takie będą zapewne znacznie trafniejsze.

Były w tym co najmniej dwa nieporozumienia.

Po pierwsze, komputery nie podejmują żadnych decyzji. Wskazywana przez nie decyzja wynika z ich zaprogramowania i dostarczania danych wejściowych, a jedno i drugie jest dziełem ludzi. Skoro komputery potrafią przetwarzać wielkie ilości informacji, a te informacje muszą im być dostarczane przez ludzi, to również ci ludzie muszą być zdolni do obejmowania wielkich ilości informacji. Jest to tak samo, jak gdyby ktoś chciałby zwyciężać dzięki sporządzaniu bardzo wielkiej szabli, zapominając, że jego ręka powinna być zdolna do jej udźwignięcia. Głównym zyskiem z zastosowania komputerów jest szybkość otrzymywania wyniku, ale jeżeli dostarczy się im dane ubogie albo niepewne, albo fałszywe, to chociaż szybko, otrzyma się decyzje dalekie od trafności.

Po drugie, nawet na epoce komputerów zaciążył nawyk traktowania decyzji jako czegoś jednolitego, bez zrozumienia, że czym innym są decyzje postulacyjne, czym innym zaś decyzje optymalizacyjne. Komputery mogą służyć tylko do wypracowywania decyzji optymalizacyjnych, jest to sprawa programu operacji wprowadzonych do komputera przez optymalizatorów. Natomiast decyzje postulacyjne to sprawa danych dotyczących celu i sytuacji, w jakiej cel ma być osiągnięty, ale nie jest to zadanie dla optymalizatorów z ich wspaniałymi komputerami, lecz dla postulatorów. Błędnych decyzji postulacyjnych nie naprawią nawet najdoskonalsze decyzje optymalizacyjne.

Na przykład, gdy rozkaz wysadzenia mostu w najkrótszym czasie saperzy wykonają bardzo sprawnie, to co z tego za korzyść, jeżeli rozkaz był błędny, bo spowodował odcięcie cofających się własnych oddziałów? – lepiej już byłoby, gdyby saperzy wykonali go w sposób nieoptymalny, z opóźnieniem. Albo na cóż zda się optymalna budowa fabryki, której wyroby nie znajdują nabywców, gdyż nie odpowiadają im potrzebą?

Nic dziwnego, że po okresie zauroczenia komputerami dawały się słyszeć utyskiwania, że „nie spełniły pokładanych w nich nadziei”. Tymczasem nie spełniły one tego, czego spełniać nie miały, tj. naprawiać błędnych „decyzji w ogóle”, a w istocie decyzji postulacyjnych. Natomiast dobrze spełniają swoje właściwe zadanie, jakim jest rozwiązywanie problemów optymalizacyjnych, oczywiście należycie postawionych. To tylko prysnęła iluzja, że to, co ludzie spartaczą w grupie 4, komputery naprawią w grupie 5.

Przypomina się tu anegdota o dyrektorze wielkiego przedsiębiorstwa, który kupił nowy zegarek, ponieważ stary się zepsuł i zdaniem zegarmistrza nie nadawał się już do naprawy. Dyrektor ów, dla żartu postanowił sprawdzić orzeczenie zegarmistrza za pomocą niedawno zakupionego nowoczesnego komputera. Ku jego zdumieniu orzeczenie komputera brzmiało: „Nowy zegarek wyrzucić używać starego. „Pełen obaw, czy aby nie kupił wadliwie skonstruowanego komputera, dyrektor polecił zbadać, dlaczego komputer daje ciągle taką samą, niewątpliwie taką samą odpowiedź. Jak się okazało, wynikała ona z porównania nowego zegarka, który spóźniał się dwie sekundy na tydzień, a więc nigdy nie wskazywał właściwego czasu, ze starym nie chodzącym zegarkiem który wskazywał właściwy czas dwa razy na dobę, czyli czternaści razy na tydzień, był więc wyraźnie lepszy. Wynika stąd morał, że komputery nie zwalniają ludzi od myślenia.

Przejdźmy obecnie do bliższego omówienia procesów sterowania.

Na podstawie definicji sterowanie można sformułować następujące definicje pochodne:

– system sterujący jest to system, którego działanie prowadzi do określonych zmian w innym systemie,

– system sterowany jest to system, w których do określonych zmian prowadzi działanie innego systemu,

– tor sterowniczy jest to system, za którego pośrednictwem system sterujący oddziaływuje na system sterowany, bądź za którego pośrednictwem system sterowany oddziałuje na system sterujący.

– obwód sterowniczy jest to obwód sprzężenia zwrotnego utworzony z systemu sterującego, systemu sterowanego i torów sterowniczych.

Przedstawiając system sterujący i system sterowniczy za pomocą prostokątów, a tory sterownicze za pomocą linii otrzymuje się schemat obwodu sterowniczego widoczny na rys. 6. 1.

Obwód sterowniczy

Rys. 6. 1 Obwód sterowniczy

 

Nasuwa się pytanie, czy jest system sterujący z punktu widzenia problemów decyzyjnych – postulatorem?  optymalizatorem?  realizatorem?

Jest on wszystkim tym naraz, jako że do sterowania konieczne jest określenie zmian, jakie w systemie sterowanym ma spowodować (postulacja), oraz zastosowanie sposobu ich spowodowania (optymalizacja) i środków do ich spowodowania (realizacja).

O tym, że miejsce problematyki sterowania jest przede wszystkim w optymalizacji, wspomniałem poprzednio dlatego, że w rozpatrywaniu wyodrębnionych procesów sterowania zakłada się, iż postulacja już nastąpiła, a realizacja jest zapewniona, wobec czego sterowanie staje się tylko problemem optymalizacji.

Niemniej postulacja i realizacja są nieodłączne od sterowania, powinny więc być brane pod uwagę. Rola ich uwydatnia się wyraźnie, gdy postulowane cele bywają różnorodne, a wskutek wykorzystywania środków realizacji do jednego celu może ich zabraknąć do innego (np. gdy systemem sterującym jest społeczeństwo, jako zbiór ludzi o rozmaitych, a nieraz rozbieżnych interesach, systemem sterowanym zaś, całe otoczenie, a nie jego niewielkie fragmenty).

W konsekwencji struktura systemu sterującego musi być taka, żeby występowały cztery sprzężenia:

– sprzężenie między optymalizatorem a otoczeniem (zapewniające obserwację otoczenia i sposoby modyfikacji otoczenia),

– sprzężenie między optymalizatorem a postulatorem (zapewniające współzależność sposobów z celami),

– sprzężenie między realizatorem a postulatorem (zapewniające zasilanie z otoczenia i środki modyfikacji otoczenia).

Struktura systemu sterującego spełniająca powyższe wymagania jest przedstawiona na rys. 6. 2.

W schemacie tym jest godne uwagi, że optymalizacja i realizacja są procesami współrzędnymi w stosunku do postulacji. Znaczy to, że nie tylko sposoby i środki są zależne od celów, a cele są zależne od sposobów i środków, lecz za pośrednictwem postulacji, także sposoby są zależne od środków, a środki od sposobów.

Tak na przykład, materiały dobiera się do projektów budowy, ale i projekty budowy dobiera się do materiałów. Posiadane wojsko dostosowuje się do planów wojennych, ale i plany wojenne dostosowuje się do posiadanego wojska. Leki dostosowuje się do sposobów leczenia, ale i sposoby leczenia dostosowuje się do leków itp.

Odmienny od omawianego schematu, a dość rozpowszechniony, jest pogląd, że prawidłowa organizacja przedsięwzięć wymaga kolejności: cel – projekt – wykonanie. Pogląd ten opiera się na milczącym lub nieświadomym założeniu, że sposobów i środków jest pod dostatkiem, trzeba mieć tylko dobre chęci, żeby się nimi posłużyć, do celów dobierając sposoby, a potem do sposobów środki.

Klarowność sterowania bywa też zacierana przez naruszanie rygoru, żeby traktować systemy z punktu widzenia ich funkcji jako przetworników oddziaływań, a nie ze względu na to, czy stanowią oddzielne obiekty, np. poszczególne osoby. Rygor ten znaczy, że jeżeli pewien człowiek występuje w kilku rolach, to na schemacie sterowania powinien figurować w postaci tyluż systemów. I na odwrót, jeżeli kilku ludzi występuje we wspólnej roli, to na schemacie powinni figurować oni jako jeden system.

Łatwo zauważyć, że możliwe są trzy sytuacje, w których jeden człowiek spełnia wszystkie trzy funkcje sterownicze. Sytuację te można wyrazić następująco:

– wiem co i jak osiągnąć (połączenie funkcji postulatora i optymalizatora), ale niech to zrobi ktoś inny,

– wiem co osiągnąć i mogę to zrobić (połączenie funkcji postulatora i realizatora), ale niech ktoś inny powie jak,

– wiem jak coś osiągnąć i mogę to zrobić (połączenie funkcji postulatora, optymalizotora i realizatora).

Tymczasem z cybernetycznego punktu widzenia, niezależnie od liczby osób, w każdej z powyższych sytuacji występują trzy systemy, tj. postulator, optymalizator i realizator.

Jednym z głównych i najczęściej popełnianych błędów w cybernetycznych dociekaniach na temat ludzkiego zachowania jest branie pod uwagę tego, co wiadomo o ludziach, a tymczasem w cybernetyce wolno się powoływać tylko na to, co wiadomo o systemach.

Abstrahowanie od wiedzy o człowieku jest szczególnie wymagane w tej książce, bo przecież chodzi w niej dopiero o poznanie człowieka, i to wyłącznie na podstawach cybernetycznych.

Wprawdzie poruszam obszernie sprawy ludzkie na podstawie wiedzy pochodzącej skądinąd, ale wyłącznie w przykładach, nigdy w twierdzeniach, jak to wyraźnie widać, na przykład, w rozdziale 5. W przeciwnym razie była by ta książka jedynie cybernetyki dydaktycznej , tj. wyrażaniem znanej rzeczywistości w terminologii cybernetycznej.

Można się też spotkać z definicjami sterowania sugerującymi, że nawet gdy proces sterowania odbywa się w urządzeniach technicznych, to jednak przynajmniej do stawiania celów sterownia niezbędny jest człowiek.

Jest to niesłuszne – w cybernetyce niedopuszczalne jest takie ograniczenie. Należy określać funkcjonowanie systemu nie przesądzając, jakim obiektem jest ten system.

Kończąc rozważania w tym rozdziale, można powiedzieć że w wąskim znaczeniu problematyka sterowania należy do grupy problemów dotyczących sposobów postępowania, tj. problemów optymalizacyjnych, ale wiąże się ona bezpośrednio z postulacją celów postępowania i ich realizacją. Ponadto decyzje dotyczące wyboru postępowania wymagają znajomości związków stwierdzonych w problemach eksplikacyjnych, ale są to związki między właściwościami stwierdzanymi w problemach klasyfikacyjnych, których rozwiązywanie wymaga uprzedniej eksploracji. Tak więc okazuje się, że sterowanie to problematyka osadzona w otoczce wszelkich rodzajów problemów.

Z jakiejkolwiek więc strony patrzeć, jest widoczne, że cybernetyka jest nauką interdyscyplinarną obejmującą całą rzeczywistość.